Miasto (i kolizja)
Poniedziałek, 31 stycznia 2011 | dodano:31.01.2011Kategoria Łódź
Rano na uczelnie, po południu do babci. W drodze na Widzew z Wysokiej wyjechał samochód. Toczył się powoli, myślałem że mnie widzi, miałem zielone. Jak się okazało, kierowczyni patrzyła w lewo i nie widziała. Dobrze że było pod górę to wolno jechałem. Nie wywaliłem się, tylko kierownica została skręcona (koło trafiło między zderzak a koło samochodu).
Kobieta jeszcze zaczęła dowodzić, że miała przecież zieloną strzałkę, więc miała prawo jechać, a w ogóle to jest w ciąży (jakby to uprawniało do łamania przepisów)... szkoda słów. Ja do niej, że w takim razie dzwonię na policję. Zgodziła się. Oglądam rower - w sumie cały, koło się obraca. Nie jest bardziej zwichrowane niż było wcześniej. Przyjedzie policja i co? Tylko czas stracę. Staję jednak przed nią, bo chciała odjechać. Muszę dobrze obejrzeć, czy nie ma innych uszkodzeń. Zacząłem naprostowywać kierownicę - ona objechała mnie i odjechała. Niby numery pamiętałem. Ale pójdę na policję i co? Nic nie udowodnię, śladów na pojeździe nie ma. Szkoda czasu i nerwów.
Droga pani! Jeśli pani kiedykolwiek to przeczyta - wystarczyło powiedzieć przepraszam, zapytać czy nic się nie stało, przyznać się do winy. Nie byłoby kłótni, blokowania ani straszenia policją.
Kobieta jeszcze zaczęła dowodzić, że miała przecież zieloną strzałkę, więc miała prawo jechać, a w ogóle to jest w ciąży (jakby to uprawniało do łamania przepisów)... szkoda słów. Ja do niej, że w takim razie dzwonię na policję. Zgodziła się. Oglądam rower - w sumie cały, koło się obraca. Nie jest bardziej zwichrowane niż było wcześniej. Przyjedzie policja i co? Tylko czas stracę. Staję jednak przed nią, bo chciała odjechać. Muszę dobrze obejrzeć, czy nie ma innych uszkodzeń. Zacząłem naprostowywać kierownicę - ona objechała mnie i odjechała. Niby numery pamiętałem. Ale pójdę na policję i co? Nic nie udowodnię, śladów na pojeździe nie ma. Szkoda czasu i nerwów.
Droga pani! Jeśli pani kiedykolwiek to przeczyta - wystarczyło powiedzieć przepraszam, zapytać czy nic się nie stało, przyznać się do winy. Nie byłoby kłótni, blokowania ani straszenia policją.
Dane wycieczki:
Km: | 26.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Łazik (przekazany) | ||
Aktywność Jazda na rowerze |
Komentarze
Mialam tka sama sytuacje tyle ze na rondzie w samo poludnie. Baba powiedzialam ze mnie nie widzial bo nie mialam odblaskowej kamizelki!!! Buahaha akurat by ja zauwazyla w sloneczny dzien;) Tyle ze ja tak klapnelam na ziemie, ze do tej pory mnie pupa boli;/ a zdarzylo sie w Wigilie;/
ememka - 23:36 poniedziałek, 31 stycznia 2011 | linkuj
Kierowcy żyją jednak w przeświadczeniu że to oni zawsze mają racje i nawet gdyby kogoś na pasach trafili to znajdzie się taki kierownik który stwierdzi że trzeba było uważać . Mimo, że jeśli odległość na to pozwala kierowca przed pasami jest zobowiązany do hamowania. Kiedy byłem sam raz mi się zdarzyło że kobieta mnie przepuściła na pasach .
bogas33 - 22:47 poniedziałek, 31 stycznia 2011 | linkuj
Komentuj