Informacje

  • Wszystkie kilometry: 120833.30 km
  • Km w terenie: 10138.81 km (8.39%)
  • Czas na rowerze: 217d 12h 23m
  • Prędkość średnia: 16.82 km/h
  • Więcej informacji.

Przebiegi roczne

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Zaliczone gminy

baton rowerowy bikestats.pl

Jeżdżę na

Jeździłem na

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barklu.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Rowerowe nowości z Budżetu Obywatelskiego

Niedziela, 10 grudnia 2017 | dodano:10.12.2017Kategoria Łódź
Koniec roku obrodził w realizację projektów rowerowych - zarówno tych dobrych, jak i jednego co do którego miałem wielkie wątpliwości i na niego nie głosowałem, choć był na moim osiedlu. Chodzi o CPR wzdłuż Limanowskiego od Włókniarzy do Grunwaldzkiej. Kostka, zawijasy, bo przecież to był zwykły chodnik. Dobrze chociaż, że przy skrzyżowaniach nieco poszerzyli by zmieściły się przejazdy.
CPR wzdłuż Limanowskiego
CPR wzdłuż Limanowskiego © barklu
Najgorsze jest zakończenie przy Grunwaldzkiej - o ile skręcający w lewo w Grunwaldzką mają teraz łatwiej, bo odpada trudny lewoskręt (i chyba taki był zamysł), o tyle jadący Limanowskiego na wschód muszą przebijać się przez 4 pasy ruchu nawet bez wysepki pośrodku.
Zakończenie przy Grunwaldzkiej
Zakończenie przy Grunwaldzkiej © barklu
A mogłoby być tak fajnie, jakby postawili znaki C16 z tabliczką T22, czyli zrobili chodnik z dopuszczonym ruchem, ale nieobowiązkowy, i wszyscy byliby zadowoleni. Autor wniosku nie miał nic przeciw temu (bo do niego pisałem), nie zgodzili się zapewne urzędnicy Biura Inżyniera Miasta.
Wykonano też kolejny mój projekt, czyli przejazd rowerowy Aleksandrowska / Kaczeńcowa. Od Kaczeńcowej do Rydzowej jest CPR, oznakowany tylko od strony Rydzowej. Od Kaczeńcowej do Traktorowej jest szeroki chodnik, po którym można jechać rowerem (70km/h na jezdni). Oczywiście odpowiedzialni za wykonanie nie byliby sobą, gdyby nie popełnili jakiegoś błędu - w tym wypadku niepotrzebnie zwęzili aż tak mocno przejście dla pieszych. Przejazd spokojnie mógłby być te 0,5m, a nawet 1m węższy (tak jak ten wczorajszy na Brzezińskiej).
Przejazd Aleksandrowska / Kaczeńcowa
Przejazd Aleksandrowska / Kaczeńcowa © barklu
Zakończyli też kolejny mój projekt, czyli szutrową ścieżkę przy Górce Retkińskiej. Jest już obniżony krawężnik, żwir wywalcowany, aczkolwiek póki co trzęsie bo jest nieco za gruby - ale to się mam nadzieję uklepie. Niestety skrót jako całość jest popsuty przez koszmarne błoto na pierwszych 20-30 metrach od strony Konstantynowskiej - gdy składałem wniosek to go nie było, wyjeździł ciężki sprzęt przy pracach kanalizacyjnych na Konstantynowskiej.
Ścieżka koło Górki Retkińskiej
Ścieżka koło Górki Retkińskiej © barklu
Na Grodzieńskiej i Kowieńskiej zrobili kontraruch - wniosek nie mój, ale na niego głosowałem. Warto zwrócić uwagę na krótki fragment kontrapasa przy wlocie w ulicę - według mnie niekonieczny, ale niech sobie będzie, nie przeszkadza. Pozostałe pasy rowerowe z wniosku też powoli i w bólach powstają.
Kontraruch na Kowieńskiej
Kontraruch na Kowieńskiej © barklu
Dane wycieczki:
Km:25.90Km teren:4.00 Czas:01:41km/h:15.39
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Skałołaz
Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Pokrycie kostki asfaltem - jeszcze nie widziałem, żeby gdziekolwiek tak robili. Asfalt będzie wystawał ponad krawężniki / przyległy chodnik i się kruszył. A jak podwyższymy krawężniki, to już zakres prac się zwiększa. Tak to można robić osiedlowe uliczki z trylinki, gdzie są po obu stronach wysokie krawężniki. Poza tym, taka np. ul. Sikorskiego miała (ma?) w projekcie przebudowy także budowę przejazdów na drugą stronę, dzięki czemu byłoby legalne połączenie ze Świtezianki i Sowińskiego. Do tego przejazdy wzdłuż Sikorskiego są z ostrymi zawijasami i nie po tej stronie przejścia dla pieszych co trzeba. Brzezińska podobnie - brak przejazdu przez Śnieżną i fragment wąskiego chodnika (przerwa w DDR), dziwne odgięcia, DDR przez przystanek. Nawet jakby technicznie było jak, potrzeba większej przebudowy by dało się bezpiecznie i wygodnie korzystać.
Kontraruch: no widzisz, ja dziś korzystałem z Traugutta jadąc od Fabrycznego, dzięki czemu ominąłem światła Sienkiewicza/Narutowicza. Jadąc od Piotrkowskiej czy od Dworca w okolice Ronda Solidarności dzięki POW też można oszczędzić sobie stania i szybko dojechać do Rewolucji, a potem do Uniwersyteckiej, zamiast stać co chwilę na Narutowicza i przebijać się w korku. Z Roosevelta korzystałem codziennie, gdy przebudowywali trasę WZ a potem DDR. Ostatnio zrobili też mój projekt z BO z Bazarową - tam kontraruch zapełnia lukę w bublu.
Rzgowska i objazd Tuszyńską: sam tak jeździłem, i nieraz stałem na przejeździe kolejowym. Już nie mówiąc o tym, że najpierw pisałeś że jadąc rowerem liczy się czas (i z tym się zgadzam), a teraz proponujesz różne objazdy wydłużające drogę czy zmuszające do dłuższego stania na światłach.
barklu
- 19:30 niedziela, 17 grudnia 2017 | linkuj
Tak de facto to praktycznie niemal całą kostkówkę wzdłuż Józefiaka można ominąć: na rondku będącym wjazdem na A1 w prawo w ulicę Kątną, potem w lewo w Nery - i wzdłuż A1 i Dyspozytorską do Zakładowej. To najkrótsza opcja.
huann
- 17:55 niedziela, 17 grudnia 2017 | linkuj
Z kontrapasów nie korzystam - przecież kwartały w centrum są na tyle małe, że spokojnie każdy można objechać w 5 minut, więc są one dla mnie zbędne.
Pisząc o remontach nie miałem na myśli generalnych remontów, tylko pokrycie kostki odpowiedniej grubości asfaltem i spiłowanie krawężników - to nie są chyba aż tak grube miliony. Spokojnie można by to zrobić, zamiast na siłę łączyć kolejne dzielnice nowymi DDR-ami: przecież jadąc z Chojen niekoniecznie trzeba się pchać ruchliwą Rzgowską - można wybrać wariant od zachodu (Tuszyńską), albo od wschodu (przejazd za dworcem na Chojnach). To samo Paderewskiego - jest Bednarska z różnymi bocznymi odgałęzieniami. A drogę do Andrzejowa jeśli ktoś nie chce jechać Rokicińską można pokonać Józefiaka (kostkowa DDR, na szczęście kostka niefazowana) i Zakładową, a z drugiej strony Malowniczą/Gajcego. Owszem, jest trochę dalej, ale da się.
huann
- 17:28 niedziela, 17 grudnia 2017 | linkuj
Tutaj kiedyś opisałem dziwne twory, jakimi zdarzyło mi się jechać w Niemczech: http://polskanarowery.sport.pl/blogi/w-lodzi-na-siod/2014/08/niemcy_separacja_ruchu_rowerowego_cz_2/1
barklu
- 17:13 niedziela, 17 grudnia 2017 | linkuj
Ja jeździłem trochę po Dolnej Saksonii, i w zasadzie za w miarę wzorcowe można uznać co najwyżej CPRy wzdłuż szos (choć węższe od holenderskich, to równe, proste i asfaltowe). Ale w mniejszych miejscowościach zdarzają się buble w polskim stylu: stara nierówna kostka, raz był CPR szerokości 1,5m jeszcze z wyłażącym żywopłotem, obniżone wjazdy do posesji, jedyny grzech którego nie popełniają to zmuszanie do zsiadania, bo są wspólne przejscioprzejazdy. Choć muszę przyznać, że ostatnio niektóre bublowate CPRy przerobili na chodniki z dopuszczonym ruchem rowerowym - chociaż tyle.
Co do Fenomenu - owszem, jakby nie zgłaszał, to by bubla na Wyszyńskiego nie było. Byłby za to kostkowany bubel wzdłuż trasy WZ z krawężnikami, odgięciami itp., bo przy kasie z Unii na pewno by "coś" rowerowego wybudowali. Pasy rowerowe to byś co najwyżej na zdjęciach oglądał, żaden by w Łodzi nie powstał, a wile z nich się przydaje - np. na Kilińskiego pozwala ominąć sporą część korka. Kontraruchu i kontrapasów też by nie było, a to także w wielu miejscach skraca drogę lub pozwala ominąć sygnalizację świetlną (np. POW, Traugutta, Roosevelta)
Jeśli chodzi o kasę, to na remonty jej po prostu nie ma. Pasy rowerowe wygrały w BO i są relatywnie tanie, stawianie znaków na chodnikach też. A przebudowa to grube miliony. A też nie można było remontować od razu wszystkiego, bo do niedawna całe dzielnice czekału na rowerowe połączenie (np. Rzgowska, Paderewskiego). Zrobili WZ, zrobili Pabianicką, będą robić Zgierską i Zachodnią - bo tylko na tyle wystarczy funduszu rowerowego, reszta to DDRy powstające w ramach przebudowy całej drogi (np. Rokicińska w Andrzejowie - będziesz miał w standardzie łódzkim, bez Fenomenu miałbyś w standardzie dróg wojewódzkich, czyli coś jak do Kurowic).
barklu
- 17:08 niedziela, 17 grudnia 2017 | linkuj
A propos wyprzedzania na pasach rowerowych o szerokości 1,5 m - otóż pas jest prawie zawsze jednokierunkowy, w przeciwieństwie do DDR-u, więc dopiero gdy DDR ma szerokość 3 metrów można obie sytuacje porównać: na pasie nie grozi czołowa kolizja z nadjeżdżającym z naprzeciwka rowerzystą (pomijam jakieś kuriozalne pomysły pasów jak bodaj w Lesie Okręglik koło Zgierza swego czasu namalowali). Na wsiach infrastruktura (zazwyczaj CPR-y z kostki) dostosowywana jest de facto wyłącznie dla "wsiowych" rowerzystów, którzy i tak by jeździli chodnikiem i tak. Właśnie przez takie podejście, które zamiast oswajać rowerzystów z jezdnią wyznacza ich miejsce poza nią mamy tyle bubli.
Po Holandii rowerem nie jeździłem - jeździłem za to m.in. parę razy po wsiach i miastach w Niemczech, Danii, Szwecji. I nigdzie takich niedorób jak u nas (z wyjątkiem dosłownie kilku w b. NRD) nie widziałem. Może, nawet jeśli mieli, zamiast budować jak najwięcej nowych, wyremontowali najpierw te stare?
huann
- 20:30 sobota, 16 grudnia 2017 | linkuj
W kwestii Wyszyńskiego: może gdyby FF nic nie zaproponował, to w ogóle nic by nie powstało - i problemu by nie było? O to mi właśnie chodziło w kontekście roli FF przy inwestycjach. W końcu na Wyszyńskiego nie ma aż takiego ruchu, by musiało tam coś być - mimo dwóch pasów przedzielonych torowiskiem to nie wylotówka na miarę Piłsudskiego. Ale na szczęście dla mnie jest jeszcze Maratońska. Z naciskiem na jeszcze. Oby FF nie zaproponowało nic w tej sprawie, może wtedy urzędnicy nie będą mieli pretekstu by znów coś schrzanić. bardzo byłbym z tego rad. Wtedy kasa przeznaczona na wątpliwe nowe inwestycje mogłaby pójść na remont tych, które mamy nieszczęście już mieć, a o których tylko niewielkiej części wspomniałeś.
huann
- 20:18 sobota, 16 grudnia 2017 | linkuj
"A zamiast robić coś, co albo się uda, albo się nie uda - jak w rosyjskiej ruletce, czyli na Wyszyńskiego (i znów w tym kontekście jak bumerang powraca kwestia podejścia środowiska FF do tematu) - w pierwszym rzędzie pokryć asfaltem wszystkie kostkowe potworki z kilkunastu lat wyraźnie oddzielając części dla pieszych w przypadku CPR-ów."
No właśnie na Wyszyńskiego Fenomen proponował pas rowerowy, a powstał on w formie szczątkowej.
Co do pokrycia asfaltem: przecież zamówiono kilka lat temu projekty przybudowy DDR na Łagiewnickiej, Sikorskiego i Brzezńskiej, niestety Fenomen nie takiego przebicia i nie wywalczył odpowiedniej kwoty na ich wybudowanie i grozi sytuacja, że projekty się przeterminują. Trasę WZ przebudować się udało i jest dużo lepiej.
barklu
- 11:39 piątek, 15 grudnia 2017 | linkuj
No właśnie jak jest pas rowerowy, to już nie możesz jechać chodnikiem nawet w złą pogodę. Jakby było wolno, to wtedy bez problemu. Ewentualnie rozwiązaniem byłby właśnie chodnik z dopuszczonym ruchem rowerowym (i oczywiście przejazdami), ale na to nie zgadza się BIM. A nie wszędzie prędkość jest podwyższona tak jak na Aleksandrowskiej, by było wolno bez znaku.
Co do Holandii, to u nich na początku też nie było super. Nawet dziś można jeszcze spotkać miejscami stare DDRy z płyt chodnikowych, bo jeszcze nie wszystkie zdążyli przebudować na asfalt. Standardy i inne udogodnienia zwiększały się tam wraz z ruchem rowerowym. Tutaj bardzo ciekawy filmik jak to było w Holandii, pod koniec (5:45) widać takie twory jak u nas albo i gorsze. https://www.youtube.com/watch?v=XuBdf9jYj7o
Co do trasy WZ, to poprawiła się nie tylko nawierzchnia. DDR poszerzono, także nie grozi zahaczenie przy wymijaniu, znacznie polepszono też widoczność przy Wodnej i to nawet z zachowaniem ciągłości poziomu DDR.
"Na DDR, jak się zakorkuje w sezonie nie ma jak minąć rowerowego korka" - a jak wyprzedzisz wolniejszych rowerzystów na pasie rowerowym szerokości 1,5m, gdy będziesz miał linię ciągłą i intensywny ruch albo wręcz korek na pasie obok? Na DDR da się wyczekać na odpowiedni moment gdy będzie pusto z przeciwka i wyprzedzić, jak ktoś za bardzo jedzie środkiem czy parami, wystarczy zadzwonić dzwonkiem i umożliwia wyprzedzenie.
Zrozum jedną rzecz: jakby oddać całą władze nad drogami w rece Fenomenu, to dla rowerzystów byłoby dużo lepiej, bardzo zbliżylibyśmy się do Holandii. Jakby Fenomen całkowicie odciąć od wszelkiego wpływu, to i tak powstawałyby buble służące wyrzuceniu rowerzystów z jezdni (choćby dlatego że Unia chętniej daję kasę na przebudowę drogi jak powstaje coś dla rowerzystów) i to jeszcze gorsze niż łódźkie, co można zobaczyć choćby w okolicznych miejscowościach gdzie żadne środowiska rowerowe nie działają.
barklu
- 11:26 piątek, 15 grudnia 2017 | linkuj
(Dzielę na trzy części, bo się wg systemu bs-a zanadto rozpisałem i system (ach te systemy, nakazy i zakazy!) mnie do tego zmusza:

1. Tak jak już pisałem: pasy rowerowe na głównych jezdniach powinny służyć przede wszystkim tym rowerzystom, którzy chcą się sprawnie i szybko przemieścić pomiędzy oddalonymi od siebie punktami w wielkim mieście. Jeśli rower ma być wobec samochodu pod względem czasowym konkurencyjny w codziennym użytkowaniu, nie może być to pojazd wolniejszy od auta (bo nikt poza garstką zapaleńców nie będzie go wtedy używał), tylko co najmniej równie szybki. Wiadomo, auta jadą szybciej, ale też i częściej stoją w korkach - i tu jest zaleta roweru, który może zawsze jakoś tam ominąć korki na jezdni, choć oczywiście rzeczone korki go spowalniają. Sam to przerabiam na codzień. Na DDR, jak się zakorkuje w sezonie nie ma jak minąć rowerowego korka, bo są DDR-y na to za wąskie. Rekreacyjne przejazdy wzdłuż Piłsudskiego w spalinach i ryku aut moim zdaniem nie mają żadnego sensu - od tego są, też tak jak już wspominałem boczne ulice o małym ruchu. Jeśli zaś tak bardzo obawiamy się jazdy większą ulicą - można po prostu władować rower do autobusu jadącego np. do Łagiewnik - i tam sobie pojeździć dla zdrowia weekendowego, a nie z konieczności codziennej.
huann
- 21:07 czwartek, 14 grudnia 2017 | linkuj
2. Jeśli mocno pada deszcz lub śnieg, albo jest ślisko, to wg przepisów możemy przecież jechać chodnikiem i wtedy żaden tir nas nie ochlapie, więc argument pogodowy też odpada w kontekście braku ewentualnego komfortu jazdy jezdnią. Możemy - a nie musimy - to kluczowe. Ale odwrotnie (zalodzona DDR, czarna posolona jezdnia) już nie - dlaczego? Ano dlatego, że w tym niby łaskawym dla rowerzystów przepisie nie chodzi tak naprawdę o komfort jazdy, tylko o wywalenie rowerzystów z jezdni gdziekolwiek, jak też już pisałem. Nie bez powodu ktoś kiedyś ukuł, niezbyt zręczne ze względów historycznych, ale nader adekwatne do sytuacji pojęcie "getta ścieżkowego". Drewnowska jest oczywiście za wąska na pasy - oczekiwałbym tam, jeśli już coś koniecznie musi być, zamiast DDR-u z kostki - po prostu sierżantów rowerowych na jezdni. I tyle. Korzyści prawie żadne, ale koszty przynajmniej też minimalne. A zamiast robić coś, co albo się uda, albo się nie uda - jak w rosyjskiej ruletce, czyli na Wyszyńskiego (i znów w tym kontekście jak bumerang powraca kwestia podejścia środowiska FF do tematu) - w pierwszym rzędzie pokryć asfaltem wszystkie kostkowe potworki z kilkunastu lat wyraźnie oddzielając części dla pieszych w przypadku CPR-ów.
huann
- 21:06 czwartek, 14 grudnia 2017 | linkuj
3. 3. A co do Holandii - to czy najpierw budowali buble przez kilkanaście lat, tylko po to by nieświadomi rowerzyści mogli się zachwycać, że specjalnie "dla nich" coś zrobiono, czy też od razu budowano w europejskim standardzie - i to być może właśnie przyciągnęło do dwóch kółek rzesze obywateli? Podejrzewam, że to drugie, a skoro tak - to wiadomo nie od dziś, że u nas jak mają coś spartolić, to spartolą w dwójnasób, więc też i z góry wiadomo, że każde żądanie nowej infrastruktury rowerowej obarczone jest wysokim ryzykiem spartolenia owej.Co zresztą wciąż na nowo się sprawdza - a wtedy się załamuje ręce i płacze nad rozlanym mlekiem, że "nie tak to miało wyglądać". No, nie miało - ale znów wygląda. I co teraz? Ano nic, po 9 latach "się domaluje przejazd", żeby choć trochę było lepiej. A przez te 9 lat spartoli się kolejnych 9 albo 99 projektów. I ma być w ten sposób kiedyś niby lepiej? Trasa WZ po przebudowie między skrzyżowaniem Marszałków a Centralem w kontekście rowerowym niewiele zyskała poza nawierzchnią - w sezonie zatłoczona, nadal niebezpieczne wyjazdy z ograniczoną widocznością z bocznych ulic.
huann
- 21:06 czwartek, 14 grudnia 2017 | linkuj
Oczywiście jest wiele ulic, gdzie zamiast DDRów powinny być pasy - np. całe NCŁ. Ale akurat tamtejsze kłopotliwe dla rowerzystów rozwiązania FF krytykowała. Tak jak swego czasu wywalczyła dopuszczenie rowerzystów na buspasy na Kopcińskiego, tylko potem jakiś palant w urzędzie wycofał i zrobił bubel. Więc krytykujesz dość niesprawiedliwie - FF wie, że np. wzdłuż Drewnowskiej dużo lepszym rozwiązaniem byłyby pasy, ale równocześnie zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji i przez najbliższe kilkadziesiąt lat jest to nierealne, bo nikt nie będzie przebudowywał tylko dla rowerzystów w zasadzie nowej i równej ulicy, po prostu nie ma na to pieniędzy, jest za dużo innych ulic do remontu, gdzie także rowerzyści mogą się pozabijać na dziurach. Zatem lobbuje za tym, co jest możliwe: wyznaczeniem przejazdu oraz dobudowaniem brakującego fragmentu DDR bu nie zmieniała stron.
Poza tym do ulic z pasami na pewno nie powinny należeć te z podwyższoną prędkością czy dużym ruchem ciężarowym, typu Włókniarzy, Rydza-Śmigłego czy trasa WZ. Nikt Ci już tam nie pojedzie na rodzinną wycieczkę, a nawet doświadczony rowerzysta będzie w deszcz ochlapany przez TIRa.
barklu
- 20:19 czwartek, 14 grudnia 2017 | linkuj
Jak zbudują DDR po drugiej stronie Piłsudskiego, to już nie będzie trzeba stać przy Niciarnianej czekając na zmianę stron, tylko będzie to można zrobić w dogodnym miejscu (nawet wiaduktem na Wałowej).
Co do Holandii, to problemem w dużym stopniu jest nie mentalność, tylko właśnie standardy. Gwarantuję Ci, że gdybyś miał DDRy w standardzie holenderskim, to byś na nie nie narzekał. Tylko by takowe powstały, musi być odpowiednie uzasadnienie - np. duży ruch rowerowy. A ten z kolei duży nie będzie jeśli obecnie każemy wszystkim jeździć jezdnią, bo my i paru innych zapaleńców sobie poradzi, a dziecko jadące do szkoły już nie. Zauważ, że proces przebudowywania i poprawiania DDRów także już się odbywa - np. odcinek wzdłuż Piłsudskiego od Kopcińskiego do Piotrkowskiej jest niemal w standardzie holenderskim (niemal, bo szerokość i nawierzchnia odpowiednia, ale w paru miejscach dali ciała - np. topiący się i dość nierówny asfalt na odcinku przebudowywanym wraz z trasą WZ, odgięcie przy Targowej przecinające wyjście z przejścia podziemnego czy zwężenie przy drzewie przy Urzędzie Marszałkowskim). Miałbyś coś przeciw, jakby wszystkie DDRy tak wyglądały? Zauważ, że tutaj nawet na pewnym odcinku zabrano nawet jeden pas z jezdni bo właśnie natężenie ruchu rowerowego w szczycie sezonu wymagało poszerzenia DDR.
A jeśli chodzi o kierowców tarasujących przejazdy, to niestety przy pasie rowerowym też im się zdarza wystawać.
barklu
- 20:03 czwartek, 14 grudnia 2017 | linkuj
Co do jazdy jezdnią/dedeerówą na trasie WZ, to światła są tylko jedną stroną medalu. To, co bym stracił (lub nie!) jadąc jezdnią na światłach przy Tulipanie, odzyskałbym nie stojąc na raz albo dwa razy na skrzyżowaniu z Niciarnianą (nie musząc zmieniać stron).
Ale chodzi o coś innego: jezdnią w miarę sprawny rowerzysta porusza się z prędkością, powiedzmy 25 km/h (czasem 20, a czasem 30-35, w zależności od sprzętu, nachylenia terenu oraz wiatru, widoczności etc.). Nie wyobrażam sobie jechać z taką średnią prędkością po wąskiej DDR w centrum, gdzie inni rowerzyści mijają mnie "na gazetę" lub jadą nóżka za nóżką środkiem, albo parami, bo akurat zebrało im się na gadki-szmatki, nagle znienacka wyskakuje z chodnika starsza pani z psem na lince w poprzek, albo radośnie sobie biegają dzieci, bo rodziciele własnie z siatami z zakupami stanęli sobie na środku by wymienić uwagi o cenach marchewki i groszku. Na jezdni tego typu wątpliwych atrakcji nie ma, stąd sprawniejsze przemieszczanie. Dodatkowo na DDR jest znacznie bardziej ograniczone pole widzenia przy wszelkich wyjazdach z bocznych uliczek, a wiadomo jak kierowcy podchodzą do tematu: drogę rowerową, a właściwie przejazd przez nią traktują zazwyczaj jako doskonałe miejsce by się rozkraczyć i czekać, aż się będą mogli włączyć do ruchu wjeżdżając z podporządkowanej na główną ulicę. Teoretycznie rowerzysta ma pierwszeństwo na drodze rowerowej - na jezdni, podobnie jak jadące nią auta pierwszeństwo ma w takim przypadku i teoretycznie - i praktycznie; w dodatku jest lepiej widoczny - a to kolosalna różnica. W Holandii może jest inaczej, ale my nie mamy karnej mentalności wyrosłej z protestantyzmu i związanego z nią przestrzegania wszelkich norm - więc porównywać możemy się z krajami Europy środkowo-wschodniej, o Rosji nie wspominając. Szwedami, Holendrami, Duńczykami, czy Niemcami nigdy nie będziemy - również na drodze. Nie ta cywilizacja. A ponieważ tak to u nas wygląda, więc polityka FF jest nietrafiona - bo szkodnicy, którzy w urzędach decydują o kształcie infrastruktury rowerowej podchwytują tylko nośne hasła "budowy infrastruktury rowerowej" i robią to po swojemu, najgorzej jak się da, mając piękne usprawiedliwienie dostarczane przez tzw. środowisko rowerowe pt. "przecież chcieliśta ścieżki, no to je mata!". Tak to wygląda od co najmniej 10 lat - dlatego zawsze powtarzam, że w Polsce laur i palmę pierwszeństwa i co tam jeszcze za działanie najbardziej przyjazne rowerzystom powinna otrzymywać ta gmina lub miasto, które robi w tej kwestii jak najmniej. Bo przynajmniej nic nie będzie spieprzone, a "nadmiar" pieniędzy, którymi samorządy w Polsce "aż kipią" można wydać na inne, naprawdę pożyteczne cele. Rowerzyści i tak sobie poradzą, tak jak zawsze sobie radzili. Jeszcze 20 lat temu prawie nie było tego całego zgiełku a propos infrastruktury rowerowej - i jakoś się jeździło bez zawracania gitary. Po prostu. Simply - the best!
huann
- 20:50 środa, 13 grudnia 2017 | linkuj
Z Rokicińską chodziło mi o to, że nowa DDR zdublowała też cześciowo starą po drugiej stronie - i dobrze, bo po obu jest osiedle.
Jeśli chodzi o pasy dla rowerów na nowej nawierzchni - no nie wiem, czy by się pomieściły, szczególnie przy skrzyżowaniach gdzie pasy ruchu już są pozwężane niemal do minimum. No i to co napisałem: utrudniony lewoskręt. Co do czasu przejazdu, to zawsze wybierajac drogi z mniejsza liczbą świateł będzie szybciej. Nie wiesz, ile byś jechał tą samą trasą co przebiega DDR, tyle że jezdnią. Tam przecież jakiegoś zbytniego spowolnienia z powodu złego stanu nawierzchni nie ma, więcej - dzięki DDR możesz też ominąć jedne światła (przejście dla pieszych przy przystanku koło Tulipana). Jakbyś porównywał np. dojazd od Traktorowej do Aleksandrowa, to szybciej może wyjść DDR wzdłuż Teresy i potem bocznymi drogami, niż po jezdni Aleksandrowską właśnie ze względu na światła.
Wzrost ruchu rowerowego nie jest pozytywny? No nie wiem, Holendrzy byliby innego zdania. Póki co jest u nas zbyt mały, by można było "na oko" zauważyc zmniejszenie liczby samochodów, ale takowe zapewne występuje.
I nie ma polityki budowania DDRów wszędzie. Środowiska rowerowe wywalczyły przecież NIEbudowanie bubla wzdłuż przedłużenia Kościuszki, czy parę lat wcześniej wzdłuż Kopernika (tak, ZDiT chciał tam robić DDR). A wzdłuż Drewnowskiej właśnie niedawno powstał brakujący fragment po północnej stronie, dzięki czemu od Karskiego aż do Al. Unii jest cały czas po tej samej. Wywalczony przejazd pozostał, bo może się przydać jadącym z osiedla.
Do tego o błędną politykę rowerową nie ma co obwinaić środowisk rowerowych, bo czesto buduje się wbrew ich opinii. Przykładem jest np. Rydzowa, gdzie środowiska chciały pasy rowerowe, a urząd uparł się na DDR. Gdyby środowiska rowerowe miały większą siłe przebicia, byłoby mniej bubli, a DDRy powstawałyby tam gdzie są potrzebne i byłyby budowane z głową.
barklu
- 07:21 środa, 13 grudnia 2017 | linkuj
Przy remoncie Piłsudskiego nic nie trzeba było przesuwać - wystarczyło (na nowej nawierzchni) wyznaczyć pasy dla rowerów. Do krótkich dojazdów lokalnych typu szkoła, sklep etc. i tak lepiej służą boczne równoległe ulice osiedlowe - tu chodziło o stworzenie komfortowego jeśli chodzi o szybkość wyjazdu z miasta, lub przejazdu tranzytowego poza miasto.
Kiedyś specjalnie zrobiłem test:
Przy warunkach prawie bezwietrznych (by ewentualne podmuchy wiatru nie odegrały żadnej roli) pojechałem w jedną stronę ze skrzyżowania Hetmańska/Zakładowa na Kaliski (niemal) wyłącznie ulicami (Zakładowa, Przybyszewskiego, Milionowa, Kilińskiego, Tymienieckiego, Sienkiewicza, Brzeźna, Radwańska, Parkowa). Wynik - 33 minuty.
Wracałem wyłącznie DDR wzdłuż Mickiewicza, Piłsudskiego, Rokicińskiej i Hetmańskiej. Wynik - 47 minut.
Trasa w każdą ze stron +/- 11,5 km. Różnica - 14 minut na niekorzyść DDR.
1/3 wolniej.
To o czymś świadczy.
Co do DDR przy Rokicińskiej, to jest zbudowana zaś w znacznym stopniu z kostki (od Augustowa), więc naprawdę wolałbym jechać asfaltem z autami, niż telepać się po kostce.
A co do wzrostu ruchu rowerowego - to wcale nie jest to taki pozytywny trend - bo aut i tak w zauważalny sposób nie ubyło na ulicach, a DDR-y, z których muszę korzystać są zwłaszcza w tzw. sezonie zapchane tak, że wolę jechać szybciej równoległymi do nich alternatywami, czyli zwykłymi ulicami. Szkoda tylko, że przez politykę tzw. łódzkiego środowiska rowerowego polegającej na budowie wszędzie DDR-ów mam tych alternatyw coraz mniej. I właśnie doskonałym, choć nader negatywnym przykładem jest wspomniana Drewnowska - 9 lat kostkowego bubla zmieniającego 2 razy stronę na przestrzeni bodaj kilometra, zamiast normalnej ulicy dla wszystkich użytkowników pojazdów - a teraz mamy się cieszyć, że wymalowali farbą jeden przejazd? Od 9 lat nie jeżdżę Drewnowską - i nadal nie zamierzam, bo co z tego, że wymalowali przejazd, jak trzeba czekać, aż się łaskawie auta zatrzymają, albo zmienią się światła przy Karskiego?
To jest sedno błędnej polityki rowerowej.
huann
- 20:44 wtorek, 12 grudnia 2017 | linkuj
Fenomen zawsze zwracał uwagę na jakość, tylko zwykle był olewany. Np. jedyną droga rowerową zachowująca ciągłość nawierzchni i poziomu na wjazdach na stacje benzynowe itp. jest ta na Widzew. Na Rydza ZDiT już olał.
Pasy rowerowe? W centrum i na drogach jednojezdniowych ze średnim ruchem OK, ale nie na przelotowych wielopasmowych arteriach. Po pierwsze, komfort, szczególnie w trakcie deszczu. DDR przekona więcej osób do używania roweru jako środka transportu (w tym dzieci do szkoły itp). Popatrz, jak wzrósł ruch rowerowy po wybudowaniu DDR. Druga sprawa to koszty: DDR można wybudować w miejscu pasa zieleni czy fragmentu chodnika, a na pasy w wielu miejscach należałoby poszerzać jezdnię, przesuwać latarnie itp. Aczkolwiek przy nowych inwestycjach, np. w NCŁ, powinny były powstać pasy. Trzecia sprawa to jednokierunkowość pasów, które przy długich odcinkach między skrzyżowaniami zmuszają do nadkładania drogi i albo niebezpiecznego przebijania się na lewy pas, albo skręcania na dwa/na trzy razy, co dodatkowo wydłuża jazdę. Idealna sytuacja to DDR po obu stronach (i tak jest na sporym fragmencie Rokicińskiej), albo choćby po jednej DDR a po drugiej coś po czym da się jechać na krótkim odcinku (nawet stary cpr, jak np. na Mickiewicza). Jeśli na Piłsudskiego od Puszkina do stadionu zrobią solidną DDR, to będzie się opłacało ominąć stanie przy Niciarnianej albo pod miniwiaduktem przystankowym (tam jest raczej zielone przez torowisko), albo wiaduktem na Wałowej. Sporo pomagają też przejazdy ze wszystkich stron skrzyżowania, dzięki czemu wybierasz sobie która drogę pokonujesz najpierw.
A co do sukcesów Fenomenu, to sukcesem jest np. wymalowanie przejazdu przez Drewnowską po 9 latach oczekiwania, czy też umożliwienie jazdy od przejazdu przy Dolnej do Zgierskiej (chyba "tylko" dwa lata przepychanek), kontraruch czy pasy rowerowe z BO - generalnie zmiany drobne, a poprawiające jazdę. Albo też zablokowanie bubla w postaci jednostronnej DDR bez wlotów w ulice wzdłuż przedłużenia Kościuszki. Ale pasów w tym miejscu już wywalczyć się nie udało.
barklu
- 16:33 wtorek, 12 grudnia 2017 | linkuj
Obecnie, po tylu latach budowy byle czego Fenomen owszem, zaczął również zwracać uwagę nie tylko na ilość, ale też na jakość. Jakieś 10 lat bubli za późno, bo co się w międzyczasie porobiło, to już zostało - i zostanie na następne kilkanaście-kilkadziesiąt lat :/
A robione to było przy akceptacji, by nie rzec entuzjazmie tzw. łódzkiego środowiska rowerowego, które popadało co miesiąc w masową euforię, że "mają wpływ" na to, co robi władza. Teraz widać tego wyniki.
Droga przy Piłsudskiego jako przykład jest średnia - po głębszym zastanowieniu ma w sumie tylko jedną zaletę - jest asfaltowa. W porównaniu z jezdnią ma 2x więcej świateł, przejazdów, często przechodzi z jednej strony chodnika na drugi, w wielu miejscach jest po prostu niebezpieczna (brak widoczności przy wyjazdach). A była doskonała okazja przy remoncie trasy by wyznaczyć NA JEZDNI szerokie pasy rowerowe - i to po obu stronach! Mielibyśmy prawdziwą rowerową autostradę... Ale skoro podejście od zawsze jest takie, by wypychać rowerzystów z jezdni, to potem nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, że buduje się to, co się buduje - buduje się bowiem nie dla korzyści rowerzystów, tylko samochodziarzy. Owszem, pasy na jezdniach też mają swoje wady - ale umożliwiają o niebo płynniejszą i szybszą jazdę rowerem po mieście (a przecież o to chodzi - od przejażdżek rekreacyjnych są lasy i polne drogi) - właśnie po to, by rower stanowił w jak największym stopniu alternatywę dla samochodu. A budowa pokrętnych "ścieżek" działa wręcz odwrotnie.
huann
- 07:51 wtorek, 12 grudnia 2017 | linkuj
Akurat Fundacja Fenomen obecnie stara się dbać, by infrastruktura rowerowa była jak najlepsza. Za czasów "świetności" Masy Krytycznej powstały chyba najlepsze drogi rowerowe (np. wzdłuż Piłsudskiego), obecnie jest spora obsuwa w substandard i bylejakość. FF nie jest dopuszczana do opiniowania projektów dróg rowerowych, nawet to co zgłosiła w BO (pasy rowerowe) są teraz przez urzędników BIM zmieniane w swoją karykaturę (np. Wyszyńskiego, gdzie odcinek CPRu wyszedł dłuższy niż ogryzek pasa rowerowego, czy wszelkie inne gdzie pas urywa się przed skrzyżowaniem). Na Limanowskiego też Fenomen nie popierał tego bubla, ale urzędnicy tę opinię olali.
Poznaniowi zazdroszczę oficera rowerowego, ale w sumie z drugiej strony dobrze że tam wyjechał - w Łodzi odbiłby się od urzędniczego betonu i nie mógł zrealizować swoich pomysłów. A najgorsze że za tym wszystkim stoi dosłownie kilka osób, które mają całkowitą władze nad łódzkimi drogami. Nie pozostaje nic innego, niż czekać aż odejdą na emeryturę i może wreszcie nastanie normalność.
barklu
- 16:04 poniedziałek, 11 grudnia 2017 | linkuj
Jeden niedzielny rowerzysta wymyślił sobie chodnik z kostki dla roweru, bo się boi jeździć po gładkim asfalcie, paru innych podobnych jemu ochoczo zagłosowało za kolejnym gettem ścieżkowym. A decydenci przyklasnęli, bo jest kolejna okazja do wywalenia rowerzystów wszystko jedno gdzie, żeby autom na jezdni nie zawracali gitary. I to rękami samych hmm, rowerzystów. Przepraszam, ale sami idioci.

Co do poznańskiego oficera rowerowego, to możliwe, że się wyrobił, bo w Łodzi był jedną z bardziej prominentnych postaci ze środowiska Fundacji Fenomen, która przez wiele lat robiła wszystko, żeby powstawało jak najwięcej ścieżek (bo drogami rowerowymi ciężko to nazwać).
Szef Fenomenu, po tym, jak organizacyjnie roztoczył "opiekę" nad masą krytyczną protestującą przeciwko polityce miasta w kwestii rowerów, zaczął pracować dla urzędu miasta.
Fajnie, prawda?
Sam zresztą bez skrępowania opowiadał, że najważniejsza jest ilość, a nie jakość infrastruktury, bo mamy zapóźnienia chociażby w porównaniu z takim Gdańskiem, nie mówiąc już o Warszawie. Więc trzeba gonić - nieważne jak. Ot, takie podwarszawskie kompleksy miejsko-łódzkie. I przez takie podejście mamy to co mamy - oraz dodatkowo takie buble, jak z budżetu obywatelskiego. Na szczęście oprócz budżetu obywatelskiego w tym kraju zakazów, nakazów i cwaniactwa jest jeszcze coś takiego obywatelskiego, jak obywatelskie nieposłuszeństwo.
huann
- 08:50 poniedziałek, 11 grudnia 2017 | linkuj
Z ciekawostek - poznański oficer rowerowy, który pilnuje wytycznych (o dziwo rozsądnych od nastania Jaśkowiaka) co do dróg rowerowych przyjechał do nas z... Łodzi. Dla Was szkoda, że go puściliście, dla nas całkiem rozsądny transfer :)
Trollking
- 20:50 niedziela, 10 grudnia 2017 | linkuj
@marudaXL
Nie tylko projektanci - zatwierdzający organizację ruchu także. Akurat tutaj nie był to projekt infrastruktury rowerowej, a po prostu nakaz jazdy po dotychczasowym chodniku (zmiana organizacji ruchu+drobne poszerzenia). Zagłosowali zapewne rowerzyści mniej doświadczeni, ci, co bali się jechać tamtędy jezdnią (też nie ma co się dziwić, bo kierowcy często tam przeginają z prędkością), ewentualnie skręcający w lewo w Grunwaldzką. I w sumie DOPUSZCZENIE jazdy chodnikiem miałoby tam sens - ale nie nakaz. A wszystko byłoby OK, gdyby nie upór BIM przeciwko kombinacji dwóch znaków... które to z resztą np. na Przybyszewskiego stoją od kilku lat i doskonale działają dając wybór między chodnikiem a jezdnią. A BIM to w ogóle nie są żadni projektanci - oni tylko zatwierdzają organizację ruchu. Tutaj żaden paragraf rozporządzenia nie został naruszony, więc przyklepali, nie zastanawiając się że bez sensu.
@huann
A ja tam nieco przycwaniakuję ;) Jako że przed Grunwaldzką za znakiem jest jeszcze 2m chodnika i przejście dla pieszych, oprę się na przepisie że DDR nie jest wyznaczona dla kierunku, w którym się poruszam. Zjeżdżać na jezdnię będę przy zajezdni MPK, tam jest wysepka więc nie trzeba przecinać obu kierunków na raz i włączyć się jest łatwiej.
barklu
- 20:30 niedziela, 10 grudnia 2017 | linkuj
Limanowskiego: cudownie, kolejny przykład na to, że mentalność w tym kraju/mieście sięga poziomu chlewa. A potem się dziwić, że nie szanuje się przepisów. Ja zamierzam zatem od teraz je łamać z premedytacją. Z góry zapowiadam, że żadna kwota ewentualnego mandatu nie będzie miała na to najmniejszego wpływu, a zatem potencjalnego waloru wychowawczego, gdyż będę w tym konkretnym przypadku łamał przepisy dla idei.
huann
- 17:46 niedziela, 10 grudnia 2017 | linkuj
Osobiście uważam, że projektanci albo co najmniej osoba zatwierdzająca projekty infrastruktury rowerowej powinna mieć ustawowy obowiązek wykazania się przebiegiem min. 2-3 kkm rocznie jako rowerzysta miejski. Na pewno byłoby mniej wszechobecnych knotów a tak decyzje zapadają za biurkiem nawet bez oględzin "w terenie", kłania się "Miś" Barei i scenka projektowania osiedla. Tylko jak taki obowiązek przeforsować? marudaXL - 17:42 niedziela, 10 grudnia 2017 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nogei
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl