Leer w wichurze
Niedziela, 17 sierpnia 2014 | dodano:17.08.2014Kategoria 60-100km, Niemcy/Holandia
Dzisiaj pojechaliśmy wzdłuż kanału do Leer. Dopóki stały wokół jakieś domy, dało się jechać, ale na otwartej przestrzeni hulał bardzo silny wiatr w twarz. Za to kanał jest normalnie użytkowany:
Statek na kanale © barklu
Przystań © barklu
Miejscami na wale pasą się owce - taka naturalna kosiarka ;)
Wypas nad kanałem © barklu
Przy wjeździe do Leer nie zabrakło powitania po polsku... i po chińsku
Powitanie rowerzystów © barklu
W miasteczku mijamy XIX - wieczny kościół i cmentarz.
Kościół w Leer © barklu
W miasteczku nie brakuje rozwiniętej infrastruktury rowerowej: są ulice rowerowe, na których samochody mogą jeździć, ale kierowcy muszą ustępować rowerzystom. Wykonaliśmy pewien eksperyment: w miejscu gdzie parkowały samochody zjechaliśmy w kilkunastometrową lukę i zwolniliśmy... a kierowca jadący za nami i tak nie wyprzedził. Kiedy coś takiego w Łodzi?
Ulica rowerowa © barklu
Dopuszczenie rowerzystów na chodnik w brukowanej strefie tempo 30 to także coś, od czego mózgi naszych drogowców mogłyby eksplodować. A w sumie rozwiązanie bardzo intuicyjne: część rowerzystów wybierze chodnik, bo jest równiejszy.
Tempo 30 i chodnik z dopuszczonym ruchem rowerowym © barklu
Mijamy dworzec. Polskie w sumie też powoli są remontowane i zaczynają podobnie wyglądać.
Dworzec w Leer © barklu
Dalej najprzyjemniejsza część trasy: powrót z wiatrem. Wśród jednakowych czerwonych lub szarych dachówek dostrzegam jakieś urozmaicenie:
Dom kryty strzechą © barklu
Tutaj nawet kościoły są do siebie podobne
Kościół w Hesel © barklu
A naprzeciwko kościoła w Hesel natykamy się na pomnik żołnierzy z tej gminy poległych w obu wojnach światowych. Trochę dziwne uczucie patrzeć na pomnik Niemców poległych m.in. w 1939r.
Pomnik w Hesel © barklu
Do Remels wracamy najkrótszą drogą, czyli szosą... a raczej asfaltowym ciągiem pieszo - rowerowym wzdłuż niej i to bez żadnego uszczerbku na płynności i komforcie jazdy (swoją drogą 2-metrowa szerokość to za mało jak na polskie standardy, ale że zarówno pieszych jak rowerzystów niewiele, więc w niczym to nie przeszkadza). Tutaj naprawdę trzeba by się namęczyć, aby odnaleźć jakąś drogę choćby ze średnim ruchem bez infrastruktury rowerowej. Uczciwie jednak muszę przyznać, że asfalt to nie jest standard i bardzo często, szczególnie w miejscowościach, spotkać można twory z kostki.
Rowerówka wzdłuż szosy do Remels © barklu
Statek na kanale © barklu
Przystań © barklu
Miejscami na wale pasą się owce - taka naturalna kosiarka ;)
Wypas nad kanałem © barklu
Przy wjeździe do Leer nie zabrakło powitania po polsku... i po chińsku
Powitanie rowerzystów © barklu
W miasteczku mijamy XIX - wieczny kościół i cmentarz.
Kościół w Leer © barklu
W miasteczku nie brakuje rozwiniętej infrastruktury rowerowej: są ulice rowerowe, na których samochody mogą jeździć, ale kierowcy muszą ustępować rowerzystom. Wykonaliśmy pewien eksperyment: w miejscu gdzie parkowały samochody zjechaliśmy w kilkunastometrową lukę i zwolniliśmy... a kierowca jadący za nami i tak nie wyprzedził. Kiedy coś takiego w Łodzi?
Ulica rowerowa © barklu
Dopuszczenie rowerzystów na chodnik w brukowanej strefie tempo 30 to także coś, od czego mózgi naszych drogowców mogłyby eksplodować. A w sumie rozwiązanie bardzo intuicyjne: część rowerzystów wybierze chodnik, bo jest równiejszy.
Tempo 30 i chodnik z dopuszczonym ruchem rowerowym © barklu
Mijamy dworzec. Polskie w sumie też powoli są remontowane i zaczynają podobnie wyglądać.
Dworzec w Leer © barklu
Dalej najprzyjemniejsza część trasy: powrót z wiatrem. Wśród jednakowych czerwonych lub szarych dachówek dostrzegam jakieś urozmaicenie:
Dom kryty strzechą © barklu
Tutaj nawet kościoły są do siebie podobne
Kościół w Hesel © barklu
A naprzeciwko kościoła w Hesel natykamy się na pomnik żołnierzy z tej gminy poległych w obu wojnach światowych. Trochę dziwne uczucie patrzeć na pomnik Niemców poległych m.in. w 1939r.
Pomnik w Hesel © barklu
Do Remels wracamy najkrótszą drogą, czyli szosą... a raczej asfaltowym ciągiem pieszo - rowerowym wzdłuż niej i to bez żadnego uszczerbku na płynności i komforcie jazdy (swoją drogą 2-metrowa szerokość to za mało jak na polskie standardy, ale że zarówno pieszych jak rowerzystów niewiele, więc w niczym to nie przeszkadza). Tutaj naprawdę trzeba by się namęczyć, aby odnaleźć jakąś drogę choćby ze średnim ruchem bez infrastruktury rowerowej. Uczciwie jednak muszę przyznać, że asfalt to nie jest standard i bardzo często, szczególnie w miejscowościach, spotkać można twory z kostki.
Rowerówka wzdłuż szosy do Remels © barklu
Dane wycieczki:
Km: | 61.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 17.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Retro rakieta | ||
Aktywność Jazda na rowerze |
Komentarze
"Trochę dziwne uczucie patrzeć na pomnik Niemców poległych m.in. w 1939r." - strasznie subtelnie ujęte...
mors - 16:49 poniedziałek, 1 września 2014 | linkuj
Ach te Niemcy. Może i my kiedyś doczekamy się podobnej kultury jazdy kierowców i infrastruktury :-)
Migdal - 06:54 poniedziałek, 18 sierpnia 2014 | linkuj
Komentuj